sobota, 23 marca 2013

Throwback XI

Dobrnęłam! Miłego czytania życzę. A i sorry za to białe komp mi się wali i nie, a nie mogę tego teraz zmienić.
Są takie momenty w naszym życiu, kiedy za wszelką cenę szukamy odpowiedzi na konkretne pytanie.


Pytań jest wiele, niestety nie na wszystkie możemy zaleźć odpowiedź.


Mnie dręczy jedno z nich. Pewnie nie jestem wyjątkiem, ale ja przechodzę to w inny sposób. Wszystko jest tak strasznie pokręcone. Jestem w innej sytuacji niż reszta społeczeństwa.

Czasem trzeba podjąć wybór. Ciężki wybór. Pomiędzy powinnością i dumą, a szczęściem i wyrzutami sumienia.

I dlatego nigdy tego nie zrozumiem. Nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie.

Dlaczego życie nie pozwala nam trwać w szczęściu?

*

Znowu postawieni w beznadziejnej sytuacji. Dlaczego mnie to nie dziwi? Ciągle tylko pod górkę. Będę musiał coś z tym zrobić. Przecież nie będę stał i patrzył, jak to co niedawno udało się nam naprawić, ponownie lega w gruzach. Skoro przez większość czasu, to ja sprawiałem problem, unikałem kontaktu i rozmów, zamierzam teraz wszystko wziąć w swoje ręce. Przejmuję inicjatywę.Wierzę, że mi się uda. Wierzę, że nam się uda. On też w to wierzy.
Wierzysz, prawda Chester?
*
"- Ja nadal tego nie rozumiem...Talinda, proszę Cię. Nie teraz, kiedy się pozbierałem. - głos z każdą chwilą zdawał się załamywać coraz bardziej. Nic dziwnego. Trudne jest patrzeć na to, jak znowu wszystko się rozpierdala na Twoich oczach.
- Chester, ale ja nie mogę nic zrobić. To była głupia wpadka, chwila nieuwagi z naszej strony. Nie obwiniam Cię, ale jeżeli już się stało... to proszę, nie zostawiaj mnie. Nie chcę być samotną matką, nie chcę żeby dziecko dorastało bez ojca. Ja nie chcę żeby cierpiało. Ty też nie chcesz.

Bo wiesz, co to cierpienie. Dlatego też zdajesz sobie sprawę, że nie powinieneś mnie zostawiać. Nie chcesz, żeby ktoś cierpiał tak jak Ty. Zwłaszcza niewinne dziecko. Wiesz co zrobić, prawda Chester?"



Słowa wiercące mi dziurę w głowie. Nie dające chwili spokoju. Leżę i przypominam sobie te sytuację, patrząc w jeden punkt. Jest już dobrze po północy, ale nie mogę nic ze sobą zrobić. Czuję się, jakbym był martwy. Jakby wypompowano ze mnie całe życie.
W takich sytuacjach, uświadamiam sobie, że nawet najmniejsza chwila spędzona z ukochaną osobą jest bezcenna. Trzeba się przygotować, na wyboje podczas naszej wspólnej drogi przez życie. Nic nigdy nie jest i nigdy nie będzie łatwe.

Zrobił to co uważał za stosowne. I to było dobre z jego strony. Ale za jaką cenę.

Odwracam się na lewy bok i patrzę na miejsce obok mnie. Jest puste. A nie powinno.

W takiej chwili chciałbym chociaż móc usłyszeć Jego głos. Zawsze mnie uspokaja. Jest swego rodzaju kołysaną dla mnie. Delikatny anielski ton. A zarazem ostre krzyki. Jedyny niepowtarzalny w swoim rodzaju.

" - No dobrze, ale dlaczego On ma Ci wierzyć? Równie dobrze, to może być jakiś twój chwyt. I tak właściwie skąd masz pewność, że to Chester jest ojcem?
- Zrobiłam test ciążowy i... - TESTY SĄ CZĘSTO MYLNE! - Nie przerywaj mi w połowie zdania! Dla utwierdzenia przeszłam się do doktora Johnsona, sama nie mogłam w to uwierzyć. Niestety on tylko wszystko potwierdził. A na pewno Chester jest ojcem, bo z nikim wcześniej nie spałam od ponad roku.
- No to widzę, układa Ci się ponad przeciętnie. Z resztą w to na pewno Ci nie uwierzę, przeczysz samej sobie. Dla mnie wyglądasz jak tania laska z niskiej półki, która przyczepi się do każdego napotkanego. Upatrzyłaś sobie Chaz'a jako ofiarę?
- Nie pozwolę, żebyś tak do mnie mówił, rozumiesz?! Do Chestera poczułam coś więcej, dlatego się z nim przespałam. Nie jestem prostą dziwką, która idzie z pierwszym lepszym. Widzę, że skora tak twierdzisz otaczasz się ciekawym towarzystwem. Po prostu boli Cię prawda, że twój chłopak wylądował w łóżku ze mną! Przygarnęłam go, kiedy był załamany i jakoś Ciebie wtedy nie było! Przegapiłeś swoją okazję. Trzeba było bardziej o niego dbać. - dodała z ironicznym uśmieszkiem. Widziała, że jej słowa zabolały pół-japończyka. Trafiła w Jego czuły punkt. Teraz pewnie zacznie się obwiniać o wszystko. To straszne, ale powiedziała prawdę. Boże, Talinda. Takiej Cię nie znałem."

Sięgam po omacku w stronę szafki nocnej, w próbie znalezienia mojego telefonu. Kiedy mi się w końcu udało, wziąłem go i odblokowałem klawiaturę. Światło wyświetlacza mnie oślepiło. Musiałem chwilę przyzwyczaić się to światła. Wykręciłem numer, który znam na pamięć. Teraz tylko nadzieja w to, że odbierze. Pierwszy sygnał, drugi, piąty... nic. No tak, czego mogłem się spodziewać o tej godzinie. Pewnie był wykończony i poszedł spać. Mam nadzieję, że nie.. Muszę przestać o tym myśleć.

- Halo? Mike, to Ty?
- Tak to ja. Już myślałem, że nie odbierzesz. Wiem, że jest późno, przepraszam. Chciałem chociaż móc Cię usłyszeć. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.
- Nie, nie mogę zasnąć. Myślę o tym wszystkim. Co teraz będzie. Nie chodzi mi o nią, tylko o dziecko. Ono nie jest niczemu winne nie chcę, żeby...
- Chester, ja wiem. Spokojnie. Ustal z nią to co musisz, ale błagam, wracaj.
- Tęsknie.
- Przecież widzieliśmy się kilka godzin wcześniej.
- Wiem, ale powinienem być obok Ciebie, a nie po drugiej stronie linii.
- Fakt. Posłuchaj, bądź silny, damy radę.
- Wiem Mike. Musimy.
- Kocham Cię, pamiętasz o tym, prawda Chester?
- Tak Mikey. Pamiętam.
- To posłuchaj mnie i idź spać.
- Spanie na kanapie nie należy do atrakcyjnych.
- Lepiej na kanapie, niż z tą jędzą. Z resztą nie zrobiłbyś tego. Posłuchaj, naprawdę idź już spać. Dobranoc.
- Kocham Cię Mikey. Dobranoc.

Momentalnie mi lepiej. Może rozmowa nie należała do entuzjastycznych, ale jego delikatne "Kocham Cię, Mikey" doprowadza mnie o dreszcze i stan wyciszenia. Czuję, że mogę iść spokojnie spać.

"- Ciężko Ci teraz prawda? To twoja wina. Nie umiesz dbać, ani opiekować się osobą na której Ci zależy. O ile Ci zależy. Bo mi tak. Dlatego to się tak skończyło. Dziękuj sobie.
- ZAMKNIJ SIĘ, TANIA SZMATO! TY NIC NIE WIESZ!"

Nie. Nie wyspałem się. Ciągle męczą mnie wydarzenia z tego dnia. Ciekawe co u niego. Jest po drugiej części miasta.

Muszę coś zrobić.

Wstaję z łóżka, idę do szafy, wyciągam ubrania i idę do łazienki. Po wszystkich czynnościach, wychodzę gotowy do wyjścia. Jeszcze tylko przeczesuję dłonią czarne niesforne włosy i schodzę na dół. Zrobię sobie herbatę, albo coś. Włączam czajnik i czekam.

To wszystko moja wina. Ona ma rację. Zostawiłem go w ciężkich chwilach. No może nie do końca, trochę inaczej to wyglądało. Sam pogorszyłem sytuacje. Co ja mam w głowie?
Teraz wszystko od momentu spotkania w studiu krąży mi po głowie. Patrzę gdzie zrobiłem błąd. Gdzie utrudniałem to, co jest zwykłym banałem.
Czuję się strasznie, kiedy sobie przypomnę, jak przyszedł do mnie rano. Kiedy powiedziałem rzecz, której nie powinienem. Przyprawiłem go wtedy o płacz. Pamiętam.
Nie ma nic gorszego, niż osoba którą kochasz, płacząca przez Ciebie.
Teraz ciągle zadaję sobie pytanie "Co z Tobą jest nie tak, Shinoda?"

" - Błagam, przestańcie! Nie mam zamiaru słuchać ani słowa więcej!"

A może powinienem się usunąć? Pozwolić mu żyć tak jak powinien? Z dziewczynom u boku. Przecież ja mu tego nie zapewnię. Na pewno dzieci. Wiem, że je lubi, pewnie chciał mieć własne. Dlaczego ja mu wszystko komplikuje?

"- Jej to powiedz! Wyleciała nagle z jakimś dzieckiem! Znowu chcę wszystko popsuć!
- Ale to twoja wina..możesz dziękować sobie.
-  Powiedziałem, KONIEC!"

Nie! Znowu wyjdę na durnia. Nie poddam się. Chyba, że on tak będzie chciał. Muszę z nim porozmawiać. Zapytać szczerze, co zamierza zrobić. Zadzwonię do niego.

- Chester? Nie przeszkadzam?
- Ty? Nigdy.
- Posłuchaj, jeśli możesz, przyjdź za 15 minut do naszej kawiarni. Chciałbym z Tobą porozmawiać. Chyba, że jesteś zajęty, albo coś..
- Mike, mam nadzieję, żnie wymyśliłeś nic głupiego. Jasne, że mogę. Zaraz tam będę. Talinda też gdzieś wyszła.
- To nawet lepiej. To za 15 minut na Frist Street. 
- Dobrze. Pa. Wyskoczyłem szybko z domu. Wsiadam do auta i jadę. Mijam pełno ulic, dróg i skrzyżowań. W końcu jestem. Nazywamy ją naszą kawiarnią, ponieważ tu najczęściej się widujemy. Przychodzimy tu całym zespołem, No wiecie no, po prostu lubimy tu przebywać. Wchodzę i rozglądam się po lokalu. Już jest. Widzę go, siedzi przy oknie. Posyła mi słaby uśmiech i ruchem ręki zachęca do podejścia.
- Jesteś szybciej. Cóż za niespodzianka - powiedziałem dosiadając się do Niego.
- No widzisz, zdarza się. - powiedział spuszczając wzrok w dół, jeszcze słabiej się uśmiechając.
- Posłuchaj - chwycił mnie za dłoń - Proszę nie mów mi, że wymyśliłeś znowu coś głupiego.
- Nie, nie. Nic z tych rzeczy. Przecież się nie poddamy.Chodzi mi o to, że chciałem Cię o coś zapytać - nagle mi przerwał - Nie Mike, nie chcę z nią być, nic do niej nie czuję, nie chcę u niej mieszkać, nie chcę się żenić, zakładać rodziny i tak dalej... -powiedział dość ironicznie. - Skąd wiedziałeś? - pytam lekko zdziwiony. On się tylko zaśmiał i powiedział - Przecież się znam. Pewnie przez Talindę myślisz czy się usunąć... Powiem Ci tyle, truj mi dupę ile wlezie. - momentalnie na moją twarz wkradł się uśmiech, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Dobrze, niech będzie. Mam jeszcze coś do załatwienia,, więc musiałbym iść.
- Mike...?
- Nieee, nie przejmuj się, to nie jest nawet związane z tą sprawą.
- No dobrze no. Wierzę Ci. W takim razie ja też już pójdę. Na razie.
- Pa. - Chester schylił się, dając mi przelotnego całusa w usta. Uśmiechnął się delikatnie, po czym wstał i wyszedł. Zrobiłem to samo.
Postanowiłem pójść spacerkiem na Canning Place Street. Dlaczego akurat tam? Rzecz oczywista.Znajduję się tam gabinet ginekologiczny doktora Johnsona, który jest moim STARYM ZNAJOMYM. To strasznie mi ułatwia sprawę.
Mam nadzieję, że mi pomoże i udzieli kilku informacji.
Nie muszę się śpieszyć, jest około czternastej, a z tego co pamiętam zawsze pracował do szesnastej.
Idę prosto ulicą mijam pełno ludzi. Jakieś lokale, bary kluby. Przeszedłbym się do któregoś, no ale niestety nie mam na to czasu.
Nagle stanąłem w miejscu.
Nie przewidziało mi się coś? Cofam się kawałem.
No nie pierdol.
 Ta szmata siedzi przy barze z jakimiś kolesiami i w najlepsze łyka sobie driny?
Tak, będę ją tak nazywał, na nic innego nie zasłużyła. Musicie przywyknąć.
Z tego co mi wiadomo, kobieta w ciąży pić raczej nie może. No bardzo ciekawe. W razie czego zrobiłem jej zdjęcie.
 Dobra idę dalej. Po 15- minutowym marszu docieram na miejsce. Trochę głupio mi tam wejść. No ale jeszcze gorzej mi z powodu, że musiałem okłamać Chestera.. Ech... Dobra wchodzę. Nikogo nie ma w poczekalni. Dużo lepiej. Patrzę na rozpiskę, ma właśnie przerwę. Pukam do gabinetu.
 - Ech no, proszę.
- Cześć stary, miałbyś dla mnie chwilę?
- Mike? Ty stary byku, ile ja Cię nie widziałem! Chodź, niech Cię uścisnę! - podszedł i przyjacielsko objął ramieniem. Zacząłem się śmiać, kiedy on nagle dodał - Co Cię do mnie sprowadza?
- No bo posłuchaj chodzi o to że (muszę trochę nazmyślać) pewna dziewczyna mnie męczy,że niby jest ze mną w ciąży. Szczerze jej nie wierzę, z resztą widziałem jak popija sobie w barze. Wiem, że poszła dla pewności do Ciebie, więc jeśli mógłbyś... - Mike, z chęcią bym Ci pomógł, przecież wiesz, ale obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Nie mogę Ci udostępnić akt, za to mogą mnie jeszcze wsadzić. Przykro mi stary.
 - Cholera no, proszę..nie, BŁAGAM! To dla mnie strasznie ważne! - oparłem się z wrażenia o blat biurka. - Naprawdę ja nic nie mogę. Przepraszam, serio. - spojrzał przez okno - Zaraz mam pacjentkę, powinieneś już iść, bo jak to wygląda - zaśmiał się pod nosem, po czym spoważniał i dodał - naprawdę przykro mi.
- No dobrze, szkoda. Na razie.
- Odezwij się czasem!
Wyszedłem z gabinetu z sztucznym smutkiem na twarzy. A wiecie dlaczego sztucznym? Pod chwilą nieuwagi, zabrałem zapasowy klucz do gabinetu, do którego jest przyczepiony mniejszy kluczyk. Dzięki temu będę miał dostęp i do gabinetu i do akt. Muszę tylko poczekać, aż skończy. Jest koło piętnastej. Przez godzinę powlekę się gdzieś po mieście. Znajdę jakieś zajęcie.
 Może nie robię dobrze, przecież to będzie włamanie. Ale muszę wiedzieć jaka jest prawda. Przecież tu chodzi o nas.

" -Chester, proszę Cię, Ty wiesz co zrobić.
 -Przestań wywoływać u niego współczucie! Tylko na to Cię stać!
-I kto tu zaczyna, niedojdo?
- Proszę was, do jasnej cholery, dajcie się zastanowić!"

 
Poszedłem coś przekąsić. Akurat zanim zamówiłem, zanim przynieśli i zanim zjadłem minęła szesnasta. Teraz właśnie idę w stronę jego gabinetu. Założyłem kaptur, w razie czego. Szybkim ruchem otwieram drzwi. Zakluczyłem się w nim, jakby co. Następne drzwi - jestem już w tym pokoju. Podchodzę do wielkiej szafy. Alfabetycznie muszę znaleźć. Po przeszukaniu kilku szafek w końcu znalazłem to, czego szukałem. Teraz zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości.

Talinda Bentley - wyniki testu ciążowego...

Jeśli ktoś miał problem z interpretacją tekstu, tylko dopowiem, że to w cudzysłowie i kursywą, są tak jakby "wspomnieniami". Chodzi mi o to, że to są dialogi, od momentu konfrontacji z Talindą. Na tym skończyłam poprzedni dział i tutaj są takie wloty.

20 komentarzy:

  1. PRZECZYTAŁAM! + PIERWSZA!!!

    Tak bardzo się cieszyłam, kiedy Mike i Chester wrócili do siebie. Powiedz mi, dlaczego Ty tak wszystko komplikujesz? Jestem pewna, że Talinda złapała Chestera na dziecko, inaczej nie piłaby sobie w barze drineczków z koleżkami :/ Prawdziwa matka tak nie robi, dba o siebie w trakcie ciąży!
    Mam nadzieję, że Mike wykradnie te akta i będzie razem z Chesterem, a ten drugi nie będzie musiał męczyć się z dziewczyną, której nie kocha...

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jak obiecałam przeczytałam i zostawiam po sobie ślad :3 co do rozdziału...szczerze mówiąc ten mi się nie specjalnie podobał ;__; poprzednie bardziej mi się podobały jeśli chodzi o styl. I ta historia ze znajomym lekarzem i wykradaniem klucza też mnie nie porwała...i troszkę się gubiłam podczas czytania ale to może przez późną porę ;) nie zrozum mnie źle, bo lubię Twoje opowiadanie, tylko akurat ten rozdział nie do końca przypadł mi do gustu :) Pozdrawiam gorąco i życzę weny! @elmerek

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział był po prostu boski! I akurat zakończyłaś w tym momencie, a byłam taka ciekawa tego czy Tal jest na prawdę w ciąży ... ;) A więc będę z niecierpliwością czekać następnego ;P I chciałabym jeszcze dodać, że podoba mi się to jak Chaz, a szczególnie Mike nie poddaje się i tak łatwo nie odpuszcza :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział, tylko szkoda, że nie poinformowałaś mnie o tym, że wrzuciłaś nowy! Zgadzam się z poprzedniczkami, kobieta w ciąży powinna o siebie dbać! Ale i tak jestem pełna sprzecznych uczuć: z jednej strony chciałabym wiedzieć, czy Talinda rzeczywiście będzie matką, ale nadal kusi mnie ten wątek Bennody - szczególnie podoba mi się ta rozmowa, gdzie Chester jest taki marudny; mam nadzieję, że jeszcze rozwiniesz ten wątek, bo troszeczkę mi go brakuje ostatnimi czasy.
    Życzę dużo weny i zapraszam do siebie, kolejny rozdział 29.03, ale kilka innych po drodze się znajdzie na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz no, nie wiem, na czym Cię informować :/ Jak chcesz zacznę pisać u Ciebie, kiedy będzie następny ;*

      Usuń
    2. http://little-things-from-the-notebook.blogspot.com
      Przepraszam, że nie podałam, mój błąd :)

      Usuń
  5. Wow *.* Zajebisty rozdzial ! Tylko trudno mi sie go czytalo, gdyz jestem chora i wiesz, wszystko takie...wnudne i pomieszane :) Troszke malo zrozumialam, ale na tyle, ze wiem o co kaman :D Podstepna suka -,- Jak mogal ?! Zajebac. Eh, jak ja bym chciala, by wreszcie wszystko skonczylo sie happy endem i wgl. ^_^ I zeby kochani nasi chlopcy zyli w spokoju i milosci...:D ,Mam nadzieje, ze dlugo czekac na nastepny rozdzial nie bedziemy musieli :D Zycze weny i czekam na nastepny ! Bay ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział nieco szybciej, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do Versatile Blogger Award, ale nie wiem o co w tym chodzi xD
    http://so-i-am-breaking-the-habit.blogspot.com/2013/04/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam cię do Versatile Blogger Award!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie następny? Bo się nie mogę doczekać ^^
    I tak na marginesie: Bardzo ciekawa historia :)
    Szczerze mówiąc przypadła mi do gustu :D
    Tylko nie mogę się doczekać na ten dwunasty rozdział :/
    Jeśli chcesz, to wpadnij do mnie ( keep-me-in-your-memory.blogspot.com )
    Pozdrawiam, a także czekam na następny rozdział,
    Justyna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ostatnio nie mam czasu. Muszę poprawić parę ocen, mam długo zajęcia, także może to jeszcze potrwać. Przepraszam was bardzo, międzyczasie może jakiegoś shota dodam. xx

      Usuń
  10. Chcę następną część :C Proszę, dodaj coś

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny blog , czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały *.*
    życzę weny i zapraszam do siebie
    http://story-of-soldiers.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego ja tego nie skomentowałam?
    Nie wiem, naprawdę.
    To jest świetne. Owszem, można się w tym pogubić, ale... dla chcącego, nic trudnego!
    Mi się bardzo podoba i czekam na więcej, chociaż nie wiem, kiedy kolejna część. Nie odzywasz się już prawie 8 miesięcy... Długo. Oj, długo.
    Mimo to nie tracisz czytelników i postaraj się coś stworzyć, bo my tutaj czekamy.
    Ogólnie to jest świetne i Cię kocham.
    Ale to szczegół.

    PS Zapraszam w moje skromne progi ( http://i--wont--lie.blogspot.com/ ), może właśnie Ciebie to zainteresuje? :)
    Blog jest o rozpoczynającej się bennodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu ja tu wcześniej nie trafiłam? :o Kurcze, cudowny blog, z niecierpliwością czekam na więcej rozdziałów, ale coś dawno Cię tu nie ma :c Weny życzę :) Pozdrawiam i jak znajdziesz czas to zajrzyj do mnie :) http://linkin-park-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurwa XD
    Te uczucie kiedy trafiasz na zajebistego bloga, który jest zawieszony XD
    Ponad rok XD
    Ale ja poczekam XD
    Pisz nowy XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej chciałam cię zaprosić na mojego bloga http://leave-out-all-the-rest1996.blogspot.com/ . Są na nim umieszczane opowiadania o Linkin Park, a dokładniej mówiąc o Bennodzie. Jeśli, więc nie tolerujesz związków homoseksualnych lub po prostu nie lubisz takich opowiadań to zignoruj tą wiadomość. Jeżeli natomiast Ci się spodoba to zachęcam do obserwacji i pozostawienia komentarza bo to bardzo motywuje ;)

    OdpowiedzUsuń