wtorek, 4 grudnia 2012

Throwback - Prolog

Witam wszystkich z nową Bennodą :D. Chciałam tylko uprzedzić, że możecie mieć problem z ogarnięciem tego działu. Więc to są wspomnienia przeplatane z tym co bedzię toczyło się dalej. Mam nadzieję, że zrozumiecie, ale ogólnie napisałam to trochę chaotycznie. Następnej części wszystko się ładnie unormuję. Więc zapraszam do czytania :D
____________________________
Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest być zranionym przez los? Często pewnie narzekasz, jak to masz źle. Nie poznałeś jeszcze mojej historii. Zmienisz zdanie, kiedy odwiedzisz mroczne zakamarki mojego umysłu. Wszystkie obrazy, słowa, czyny. Może zacznijmy od samego początku. Cofamy się kilkanaście lat wstecz.
To wspomnienie mnie bardzo boli, dużo poświęcam przywracając je do siebie. Z każdym dniem staram się zapomnieć. Ale tak się nie da. Zawsze, gdzieś w środku zostanie to co było. Płacz, złość, kłótnie, upokorzenie. Same negatywne emocje. Stałe kłótnie rodziców. Nie było spokoju w domu. Pewnego wieczoru, ojciec wykrzyczał mamie w twarz, że już nie może wytrzymać, że wychodzi i nie wróci. Dotrzymał swojego przyrzeczenia. Ja jak i zarówno matka, nigdy już go nie spotkaliśmy. Może rozłąka rodziców to nic wielkiego. Fakt, było ciężko, ale to zaledwie pyłek w porównaniu do reszty. Mama oczywiście nie chciała zostać sama. Sprowadziła sobie do domu jakiegoś faceta. Nie pamiętam jak się nazywał, z resztą i tak bym nie powiedział. Miałem zaledwie 6 lat. Dlaczego, biedne dziecko, musiało być tak potraktowane? Dlaczego nie mogła znaleźć sobie normalnego faceta?! Pieprzony pedofil, który zniszczył mi dzieciństwo. Życie z faktem, że byłeś molestowany, zmuszany do różnych rzeczy, poniżany - nie jest łatwe. Przekonałem się o tym z wiekiem. Mijały lata, a wszystko nadal we mnie siedziało. Ten jego pieprzony uśmiech. Na szczęście matka rozstała się z nim. Czy z tego powodu? Otóż nie. Nie powiedziałem jej. Nikomu. I nie zamierzam. Po prostu, to zbyt boli. Nie jestem gotowy, na rozmowę. Lata mijają, a ja nadal duszę to w sobie.
 
                                                            ***

Jebana uczelnia, w dupie ją mam, nie chcę mi się chodzić. Lepiej się naspawać i tyle. Przecież wtedy jest lepiej. Zapominasz o wszystkich pieprzonych problemach tego świata. Tylko żeby mi strzykawka nie wypadła. Idę do toalety. Oczywiście głód jest tak silny, że jest to kibel na uczelni. Wchodzę i zamykam za sobą drzwi, które są w krytycznym stanie. Zawiązuję opaskę wokół ręki, chwytam strzykawkę i aplikuję substancje do mojego organizmu. Długo nie muszę czekać. Środek działa po 5 minutach. Niby wszystko jak zawsze, cieszę się do samego siebie, ale coś się nie zgadzało. Pewnie dziwne uczucie. Tak, teraz już wiem. To ból. Rozsadza mnie od środka.Przedawkowałem. Nie mogę wstać, nie wiem co się dzieję.Upadam na posadzkę.Tracę ostrość widzenia.Oczami wyobraźni widzę siebie z rodzicami, jeszcze jako szczęśliwą rodzinę. Kochającą się. Łzy nachodzą mi do oczu,a powieki same opadają. Boże ja umieram! Nie chcę! Ale zaraz, chcę, przecież i tak nic się nie układa, nawet nie mam dla kogo być. Matka ma mnie w dupie, woli swoich kochanków, ojciec uciekł, nawet nie pamiętam jak wygląda. Nikt mnie nie kocha. Nie mam przyjaciół. Tylko ja i narkotyki. Już nic nie widzę, czekam,aż znajdę się na drugiej stronie.

 Kurwa, moja głowa Gdzie ja do cholery jestem? Nie widzę jeszcze zbyt ostro, ale dostrzegam, że znajduję się w jakimś pokoju. To na pewno nie raj.Z resztą i tak bym tam nie trafił. To co robię, jest odzwierciedleniem mojego cierpienia. Nie radzę sobie, próbuję to odreagować. Sięgam po dragi, alkohol, papierosy. To nie jest dobra ucieczka - wiem, zdaję sobie sprawę. Dobrze pojmuję też fakt, że jestem uzależniony. Nie zamierzam iść na odwyk. Raz mnie złapali, ale to dawno. Wszystko poszło w niepamięć, a ja spędziłem tylko 2 miesiące na odwyku. Ogólnie to miałem tam kilka lat siedzieć, jednak fuksem się wymigałem. Nie będę się zagłębiał w tą historię, to nieistotne. Widzę coraz lepiej. Jestem w małym pokoiku. Nic szczególnego, 4 ściany, łózko na którym leże.... ZARAZ, ZARAZ! JESTEM NAGI! To znaczy się nie całkiem, mam tylko bokserki, ale to praktycznie golizna. Nie dość, że jestem zamknięty w czterech ścianach, to do tego taka akcja! Boże, a może policja mnie zgarnęła, i jestem w jakimś psychiatryku albo coś? Mam nadzieję, że nie, jak już żyję, to nie chcę spędzić tutaj tych lat. Nagle ktoś chwyta za klamkę. Szybko odwracam się na bok, udając, że nadal jestem nieprzytomny. Niestety na próżno, postać była szybsza ode mnie, zauważyła mnie w ruchu. Dalsze udawanie nie miało sensu, to się śmieszne robiło. Muszę spojrzeć prawdzie w oczy. Muszę się dowiedzieć gdzie jestem. Osoba powolnymi krokami zbliża się do mnie. Po budowie stwierdzam, że to mężczyzna. Jest coraz bliżej. Gdybym nie był otępiały przez narkotyki, dawno scharakteryzowałbym twarz osobnika. Kilka kroków i znajduję się koło mnie, teraz mogę się przyjrzeć dokładnie. Jak już mówiłem, miałem rację - to jest mężczyzna. Bardzo urodziwy, średniego wzrostu, wiekowo podobny do mnie. Miał czarne nastroszone włosy, twarz delikatnie opaloną. Oczy miał niesamowite. Wielkie, brązowe, uśmiechnięte. Wyglądał trochę nietypowo. Usta miał pełne, zgrabny nos. Naprawdę bardzo urodziwy. Kucnął koło mnie. Nie wyglądał jak pies, ani jakiś opiekun. Ciekawiło mnie gdzie jestem, więc podjąłem się rozmowy:
- Gdzie ja jestem? Kim jesteś? Co ja tu robię?!
- Spokojnie, nie denerwuj się, powinieneś być wdzięczny, bo równie dobrze mógłbyś leżeć teraz na komisariacie - Uff.. co za ulga.
- No i za to jestem Ci wdzięczny, ale powiedz mi proszę kim jesteś, i gdzie jestem.
- Ech - odsapnął.- zadajesz za wiele pytań...Mam na imię Mike i jesteś u mnie w domu. Jestem nowy tutaj, więc zwiedzałem szkołę. Wchodząc do kibla znalazłem Ciebie, byłeś nieprzytomny, więc Ci pomogłem.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale dlaczego? - Wzruszył tylko ramionami. Miła jest myśl, że jednak ktoś przejął się twoim nędznym żywotem. Ale nawet jeśli mi pomógł i tak nie mam się podziać. Do matki nie wrócę, a ostatnią kasę przejebałem na to gówno. Tak, jestem wrakiem człowieka. Nic ze sobą już nie zrobię. Z uczelni też niedługo mnie wywalą, znając życie. Jakiś lamus powie, że ćpam albo coś. Z resztą i tak na zajęcia nie chodzę.
- Skoro ja się przedstawiłem, może zrobisz to i Ty - uśmiechnął się. Mój Boże, nigdy nie widziałem takiego wytrzeszczu, aż mi się śmiać zachciało. Koło jego oczu wyskoczyły liczne zmarszczki, oraz było można policzyć jego białe zęby.
- No to, ja jestem Chester, możesz mi mówić Chaz - od przeprowadzki nikt na mnie dawno tak nie mówił. Nie umiałem się tu za klimatyzować. Chłopak usiadł koło mnie, zaczęliśmy rozmawiać. Poznałem go bliżej. Bardzo sympatyczny. Przegadaliśmy z dobre kilka godzin. Powiedziałem mu o swojej sytuacji rodzinnej. Dziwne, że się odważyłem. Mike zaproponował mi, że pomieszkam u niego. Z każdym momentem lubiłem go coraz bardziej. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania. Miał specjalny pokój w którym znajdowały się instrumenty, mikrofony i inne. Coś typu małego studia. Fajnie jest w końcu spotkać kogoś podobnego do siebie.

                                                                 ***
Czas mijał, a ja z Mike'm byliśmy sobie coraz bliżsi. Po pewnym czasie staliśmy się nierozłączni. Dla upamiętnienia naszej więzi wytatuowałem sobie na ramieniu malutką literę "M". Myślicie teraz pewnie, że wszystko się ułoży? Otóż jak zwykle nie. Po roku nasza więź przerodziła się w zupełnie coś innego. Tak, byliśmy razem. Ten fakt również mnie zdziwił, przecież sam śmiałem się z gejów, ale cóż serce nie sługa. Wszystko nam się układało, do czasu gdy rodzice Mike'a się nie dowiedzieli. Oni opłacali mu dom, więc kazali mi się wyprowadzić. Mike kłócił się z nimi, że to jego wybór i że nie pozwoli mi odejść. Jednak ja już nie mogłem. Jego rodzice chcieli zrobić wszystko, byleby się mnie pozbyć. Opłacili mi wyjazd w nieznane strony. Mike oczywiście stawiał się wszystkiemu. Do dziś pamiętam jego zapłakane oczy. Klęczał na kolanach i krzyczał, że mam go nie opuszczać, że mnie kocha. Pociąg powoli ruszał. Chciał do mnie wbiec, ale ojciec go zatrzymał. Przypominając sobie to wszystko mam łzy w oczach. Jest to gorsze niż to pieprzone molestowanie. Złamane serce, po jakimś czasie się zagoi, ale zawsze zostaną blizny. Do dziś pamiętam jego dotyk, usta. Pamiętam kiedy serce biło szybciej. Pamiętam jego ciało, jego oddech. Pamiętam jego oczy, które wpatrywały się we mnie z uczuciem. Po prostu pamiętam o nim. Ostatnie słowa jakie usłyszałem wywołuje we mnie najwięcej emocji, znam je na pamięć ; "Kocham Cię, pamiętaj, jeszcze się spotkamy, poczekam....poczekam za Tobą!". Teraz mieszkam gdzie indziej. Nie mam swojej drugiej połówki. Mike nadal jest w moim sercu. Zająłem się tym co kocham - śpiewem. Pewien facet zaproponował mi nagranie paru utworów i podesłaniu pewniej kapeli - podobno brakuję im jednej osoby i nie szukają byle kogo. Już jakiś miesiąc temu podesłałem im płytę. Teraz skaczę ze szczęścia,bo chcą się ze mną spotkać. Z tego wszystkiego poszedłem się znowu wytatuować. Na obydwóch rękach mam płomienie. Chciałem, żeby to symbolizowało mój nowy początek. Zaczynam od zera. Chcę zapomnieć o wszystkich moich problemach przeszłości. Teraz chcę się cieszyć chwilą, wiadomość, że chcą się ze mną spotkać dodaje mi skrzydeł. Chcę do nich dołączyć - chcę być członkiem Xero.
________________________
Chyba każdy się domyśla co będzie dalej :d

1 komentarz:

  1. Kurde, muszę przyznać, że szalenie oryginalny pomysł. Nie mogę doczekać się reakcji Chazz'a na wieści, że w Xero jest Mike, aż się jaram na samą myśl, serio :3
    I muszę przyznać, że to opowiadanie jest napisane o wiele lepiej, bardziej skupiasz się na odczuciach i opisach i to wygląda i czyta się na prawdę o wiele lepiej. No nic, lecę dalej zobaczyć co się wydarzy!

    OdpowiedzUsuń