wtorek, 8 stycznia 2013

Throwback VII

Płacz, ból, upokorzenie. Czym są te odczucia? Co dla Ciebie znaczą? Każdy zna ich znaczenie. Niektórzy doznali intensywniej, zaś inni cieszą się beztroskim życiem.
Prawda jest jedna, a ja ją uznaję.
Nic nie jest idealne, i nigdy nie będzie.
Można dążyć do tego stanu, ale nigdy nie doznamy go w pełni.
Jesteśmy tylko małymi pionkami w grze zwanej "życie". Los ustawia nas pod siebie.
Jednak my również możemy dużo zdziałać. To od nas zależy jak postąpimy w danych sytuacjach.
Możemy najzwyczajniej poddać się, stracić wiarę i nadzieje na lepszą egzystencje. Możemy wszystko zakończyć. Wycofać się. Najzwyczajniej - zabić się. Ale nie musimy. Możemy walczyć, nie poddawać się. Dążyć do lepszego bytu. Do szczęścia.
Połowę możemy zyskać, wyłapując osobę, która pójdzie razem z nami. Będzie nas wspierać. Będzie przy naszym boku. Kiedy zabłądzisz, pomoże wskazać dobrą drogę, wyciągnie z dołu, pomoże ruszyć dalej.

A jak ja postępuje? Jestem twardym graczem, czy uciekam od swojej kolejki?
Najprościej, bez wielkiego wdrążania, można powiedzieć, że pomiędzy.
Myślę o rezygnacji ze swojego życia, swojej tury.
Jednak coś mnie tu trzyma. Trwam, mimo cierpienia i niepowodzeń - jeszcze tu jestem.
Dlaczego? Sam do końca nie wiem.
Wydaje mi się ( i prawdopodobnie tak jest), że gra którą toczy inny pionek trzyma mnie na tej pieprzonej planszy. Czuje zależność adekwatną do jego ruchów.
Może to chore, ba, na pewno.
Dużo ludzi cierpi na taką "chorobę".
Każdy przeżywa i odczuwa na swój sposób, każdy inaczej nazywa.
Ja mówię choroba, a większość ludzi - Miłość.

Wlokę w nieskończoność te moje przemyślenia o życiu. Do tego wybrałem sobie "idealne" miejsce i idealną porę. Mówiąc przejrzyście - siedzę zachlany na kanapie, w jakimś, Bóg wie jakim klubie. Analizuję każdy cal. Obserwuje wszystko, rozglądając się bo sali. Patrzę na ludzi tańczących w rytm głośniej muzyki. Kolorowe światło wypełnia całą salę, przy okazji rażąc mnie w oczy. Zamiast bawić się w najlepsze siedzę jak jakiś kołek i obserwuję wszystko z boku. Nie cieszę się, mimo, że jestem zachlany jak świnia? Dziwne. A tak właściwie jak tu się znalazłem? A no tak, dałem się wyciągnąć mojej nowo poznanej towarzyszce. Muszę przyznać, bardzo sympatyczna z niej postać. Również faktem jest, że posiada niebywałą urodę. Właśnie skupiłem się na niej, obserwując jej zmysłowe ruchy w tańcu. Jej brązowe, długie włosy, opadające wzdłuż tułowia są same w sobie urodziwe. Delikatnie opalona twarz, z małym zgranym noskiem. Wielkie błękitne oczy i pełne usta podkreślone czerwoną szminką  Wszystko zgrywało się idealnie. Wyglądała pięknie, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Może to śmieszne, ale na swój sposób przypomina mi....STOP. Nie wracajmy już do opowiadania, jak wszystko przypomina mi Shinodę i jak to dla mnie jest ważny, więc idziemy dalej.
Spędziłem już ze swoją nowo poznaną koleżankom sporo czasu. Polubiłem ją, naprawdę, ale mimo to nie jestem w stanie opowiedzieć o swoich "upodobaniach" seksualnych. Nie każdy jest tolerancyjny, mogłaby tego nie uszanować. Niech zostanie tak jak jest. Uśmialiśmy się razem, atmosfera była przyjemna. Dałem jej się wyciągnąć do tego klubu, mimo, że nie miałem najmniejszej ochoty. Wolę posiedzieć i popatrzeć, powspominać. Siedząc tutaj przypomina mi się mój pierwszy oficjalny wypad z Mike'm. Klub Amoris w Phoenix. Wszystko wyglądało podobnie, głośna muzyka, oślepiające światło, jak na klub przystało. Jeden fakt obracał wszystko o 90 stopni. Byłem tam, dobrze bawiąc się z moim partnerem. Czując jego mokre od tańca ciało. Włączyli jakąś wolniejszą piosenkę. Pamiętam jego spojrzenia. Jakby czas stanął w miejscu. Tylko my. Objął mnie. Delikatnie kołysaliśmy się w rytm znanej nam, wolnej melodii. To wspomnienie przyprawia mnie o delikatny uśmiech na twarzy. Wszystko było idealne, w tej jednej chwili. Trzymałem swoje szczęście w objęciach, mocno przyciskając do serca. Żeby nie uciekło. Było ze mną na zawsze.
Jakaś dziewczyna śmiertelnie zabujana w Mike'u, cały czas nam przeszkadzała, podchodziła, żeby zagadać o byle głupotę. Pamiętam jak zbulwersowany Spikey wykrzyczał jej, że ma chłopaka i mam mu dać spokój. Poczułem się wtedy taki ważny. Tak, to rewelacyjne uczucie wiedzieć, że on też Cię kocha. Tylko jak miała ta dziewczyna? Angelika? E, zaraz, Anna się nazywała!
Kurwa.
To imię nie przechodzi mi przez gardło. Od czasu tej całej akcji z Mike'm (czyli jakieś kilka godzin temu), słysząc "Anna", po prostu roznosi mnie.
Wracając do aktualnej sytuacji: Tal zorientowała się, że na nią patrzę. Szczerze,nie robiłem tego celowo. No może przez chwilę. Najzwyczajniej zamyśliłem się. Wpiła we mnie swoje pełne seksapilu spojrzenie, ruchem ręki zachęcając do podejścia. Ja oczywiście siedzę sztywno, udając, że tego nie widzę. Chyba sama chciała podejść, ale ja jeszcze, ostatkami sił wstałem i poszedłem w stronę baru, Wyciągam resztę pieniędzy i zamawiam 5 kolejek. Chcę się skończyć, tak konkretnie. Łykam jeden za drugim. Co za przypadek, przed chwilą były, a już nie ma. Może, rzeczywiście powinienem przystopować. Ale teraz nie ma czym się przejmować. Odwracam się w stronę parkietu: Tal idzie w moją stronę. Nadal mierząc mnie tym samym dzikim spojrzeniem. Usta miała wykrzywiony w bardzo charakterystyczny sposób.
Alkohol już całkowicie namieszał mi w głowie, nie myślę racjonalnie.
Stała naprzeciwko mnie. Chwyciła moją dłoń i wyciągnęła na sam środek sali. Chyba, nie jestem już pewny, czuję, że frunę nad parkietem, ale ok.
Chwyciła moje dłonie, umiejscawiając je na swoich biodrach. Delikatnie kołysała się w rytm muzyki. Objęła moją szyję.
Wiedziałem co zamierza, ale nie byłem w stanie nic zrobić, zapobiec, powiedzieć, że kocham kogoś. Po prostu nie mogłem.


Pocałunek. 

Śmieszne, przed chwilą na moich ustach spoczywał on. 

Pocałunek.

 Delikatnie, a zarazem pewnie złożony na mych ustach.

Dlaczego go odwzajemniłem? Oddałem się pokusie?

Zamykam oczy. Wyobrażam sobie, że to on. Jak kilka lat temu. W klubie Amoris. Mój Mikey.

6 komentarzy:

  1. jak już mówiłam, opis miłości jest absolutnie genialny i kocham w nim każde słowo ♥ piszesz naprawdę coraz lepiej i już się nie mogę doczekać, co to będzie niedługo, skoro teraz już mi się podoba xd talinda to oczywiście suka, jak w większości opowiadań i teraz tylko niech już się odczepi od Chaza ;p już nie mogę się doczekać następnych, pisz szybko!
    lovelovelove ♥
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. buu czuję niedosyt :c krótki w porównaniu z poprzednimi, ale za to szybko go dodałaś :) No i akcja posuwa się do przodu tak jak lubię :D Talinda pewnie trochę tu namiesza, a niech się dzieje :D idzie Ci coraz lepiej, czekam na więcej! Pozdrawiam @elmerek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak słów. Po prostu.. genialne :D Z niecierpliwością czekam na kolejny :)I życzę duużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, czemu ja o tym blogu nic nie wiem, ja się pytam, no kurwa! XD
    Przepraszam, że przeklinam, ale no ja kocham Bennody i nie wiem jakim cudem! Widzę, że masz sporo tego wszystkiego, dlatego pośpiesznie oznajmiam, że idę czytać wszystko i postaram się każdy rozdział komentować ;d
    I dodam Cię do linków, ok?
    No i kurde! KOCHAM TWÓJ SZABLON!
    Robiłaś go sama? KOCHAM *.*
    Dobra, spadam czytać! xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie wiem, ja twojego od dawna katuje :D Co do szablonu, to nie, nie umiem XD Lecę czytać twój dział : 3

      Usuń
  5. *_* Omnomnom...cudowny *_* Tak przy okazji....""Pamiętam jak zbulwersowany Spikey wykrzyczał jej, że ma chłopaka i mam mu dać spokój.'' chyba ze MA mu dac spokoj nie MAM :) Spokotak tylko :) Rozzdial zajebisty i przepraszam iz czytam go tak pozno ;( Bo sie o nim niedawno dowiedzaialm i chyab czasu przezcytac nie mialam albo myslalam, ze juz czytalam. Podoba mi sie w nim wszystko...opis milosci, wspomnienia...pocalunek. Tylko dlaczego to nie jest MIKE ?! ;___; Ja lece czytac kolejny, ktory rowniez skomentuje :D

    OdpowiedzUsuń